-Proszę Cię Amber,nie rób ze mnie głupka.Potrafię znaleźć chłopaka w inny sposób niż w ten.-wskazałam głową w stronę telefonu,który trzymała moja przyjaciółka.
-Jak widać na załączonym obrazku nie potrafisz.-nie odrywała wzroku od ekranu,zaciekle coś wpisując.
-Nie mam ochoty ani czasu na pisanie z jakimś napaleńcem przez jakiegoś klika czy jak to tam.-zmarszczyłam nos na myśl,ile zboczeńców może czaić się na tym portalu.
-Kik`a Brooke,to jest Kik.-warknęła na mnie po drugiej stronie łóżka.
-Widzisz,nawet nie wiem jak to cholerstwo się nazywa,a co dopiero miała bym się tam udzielać.-próbowałam ją przekonać,chociaż wiem że była nieugięta.
-Laska,zaufaj mi.Sama mam tu konto,i wiem że można poznać tu naprawdę spoko kolesi.-poruszyła brwiami,z zadziornym uśmieszkiem.
-Naprawdę?.-podniosłam się do pozycji siedzącej.-To wytłumacz dlaczego ciągle jesteś sama,hmm?.-spojrzałam na nie,układając usta w dzióbek.
-Bo jeszcze nie trafiłam na takiego,który odpowiada moim kryteriom.-zaśmiałam się na jej słowa.
-Serio?Masz tak wysokie kryteria,czy Oni są tacy źli?
-Chyba mam za wysokie,ale cierpliwie czekam.Proszę.-wręczyła mi z powrotem mojego I`phone i bałam się nawet spojrzeć co mogła by tam nawpisywać.
Jedyne co widziałam to moje zdjęcie,oczywiście Amber musiała wybrać te na którym mam największy dekolt i mam mocny makijaż,widziałam kątem oka jak spogląda to na mnie,to na ekran.
-Serio siostro?Musiałaś wybrać takie na którym wyglądam jak dziwka?.-wywróciłam na nią oczyma,gdy wybuchnęła śmiechem.
-Przestań,nie wyglądasz jak ździra.Wyglądasz bardziej jak,piękna dojrzała kobieta.-łokciem dźgnęła mnie w żebra,gdy przysunęła się bliżej.
-Tak,zapewne pomyślą że nie mam osiemnastu lat.-zaśmiałam się ponownie wywracając oczyma. Nie zdążyła odpowiedzieć bo mój telefon za wibrował w mojej dłoni wyświetlając trzy nowe wiadomości na tym beznadziejnym chacie. Amber aż pisnęła i podskoczyła w miejscu klaszcząc w dłonie.
-Widzisz!.-pisnęła.- No odblokuj go,nie zachowuj się jak dziewica.-spiorunowałam ją wzrokiem,i przeciągnęłam palcem po ekranie.
james_356: Cześć słodka,co powiesz na to byśmy się bliżej poznali? :*
Miałam odruch wymiotny,gdy zobaczyłam jego zdjęcie.Okej,może nie był najgorszy gdyby nie miał co najmniej czterdziestu lat. Spojrzałam z ukosa na Amber z wzrokiem "a nie mówiłam",ta tylko pokazała ręką bym odczytała dwie następne.
johnathanarthur: Odważne zdjęcie,ale nie powiem że mi się nie podoba.Chociaż nie wyglądasz na 25 lat,dałbym Ci góra 19.
-Amber,serio?Wpisałaś że mam 25 lat? Oszalałaś?.-prawie na nią nakrzyczałam ale postanowiłam tego nie robić,to tylko głupia aplikacja.
-No nie patrz tak na mnie,chciałam żebyś była bardziej dojrzalsza,zresztą zachowujesz się jak dwudziestopięciolatka,więc wybacz.-wzruszyła ramionami,na co zmarszczyłam nos.
Nie chciało mi się nawet odczytywać tej trzeciej,więc sprawnie odinstalowałam aplikację,raz na zawsze.
-Oszalałaś?.-krzyknęła Amber.-Tyle pracy poszło na marne.-jęknęła,wpadając w ułożone poduszki.
-Nie dramatyzuj,nie mam ochoty na tych napaleńców.Poza tym,mamy wakacje i nie mam zamiaru szukać chłopaka.-wzruszyłam ramionami wstając z łóżka i odkładając telefon na stolik nocny.
-Taa,i przez najbliższe pięć lat.Siostro masz już osiemnaście lat,powinnaś stracić dziewictwo już jakieś trzy lata temu.-znowu zaczęła nabijać się z mojej czystości.
To nie tak że nosiłam jakiś pierścień,i ślubowałam że zachowam dziewictwo do ślubu. Po prostu nie zaufałam jeszcze żadnemu z moich dotychczasowych chłopaków by oddać im Siebie,robiliśmy różne inne rzeczy.Ale po prostu na to nigdy nie byłam gotowa,wiem że muszę przeczekać i znaleźć tego któremu zaufam,nie to co Amber.
-Siostro,nie mierz wszystkich Swoją miarą.-wskazałam na nią groźnie palcem wskazującym. Tak bardzo kochałam Amber,w końcu była moją przyjaciółką od ponad 10 lat.Ale była czasami taka wkurzająca,że miałam ochotę wyrwać jej parę tych blond doczepianych włosów.
-Dobra nieważne,po prostu mówię jak jest.-podeszła do mnie i mnie uściskała,całując mnie w policzek.-Będę spadać,robi się ciemno.-spojrzała przez okno.
-Może Cię odwiozę?.-spojrzałam na nią gdy wkładała skórzaną kurtkę,w sumie to było bardziej jak stwierdzenie niż pytanie.
-Nie,nie ma takiej mowy.Nie chcę żebyś jeździła po nocach w tych rejonach.-natychmiast odparła.
-Jakbym tego wcześniej nie robiła.-zaśmiałam się,wyciągając z szafy różowy kardigan.
- Jesteś niegrzeczna Brooke,nie poznaję Cię.-poruszyła zabawnie brwiami,popychając mnie barkiem.
-Nie bądź śmieszna.-złapałam telefon i zeszłam razem z Amber na dół. Zakładałam buty,gdy z salonu wyłoniła się mama.
-Wychodzicie?.-spojrzała na nas poprawiając okulary.
-Jadę odwieźć Amber,bo jej samochód jest jeszcze w warsztacie.-nie spojrzałam nawet na nią,tylko poprawiłam bluzkę,chowając ją w spodenki.Wiem że nie podobało jej się to,że jeżdżę na Bronx.
-Oh,no dobrze.Tylko bądźcie ostrożne,i weź telefon Brooklyn.-usłyszałam jeszcze,zanim zamknęłam za nami drzwi.
-Twoja mam jest taka nadopiekuńcza,że aż chce się wymiotować.-zaśmiała się gdy wyjechałam z garażu.
-Czasami.-wzruszyłam ramionami,włączając radio gdy wyjechałam na ulicę,kierując się w dobrze znanym kierunku.Nie chciałam zaczynać tematu mojej matki,wiedząc że jest to trudny temat dla niej samej.Amber nie miała tyle szczęścia co ja,i straciła rodziców mając zaledwie pół roku.Więc mieszkała teraz sama,na obskurnej dzielnicy Bronxu,pracując po szkole w jakiejś knajpie,gdzie nigdy nie chciała mnie zabrać bo cytuję "To nie jest miejsce dla dziewczyny,takiej jak ja",nie miałam pojęcia co oznaczały te słowa,ale widocznie miała rację.A ja nie zamierzałam sprawdzać,co takiego mogło by się tam znajdować. Pogłośniłam radio,gdy żadna z nas nic nie mówiła i usłyszałam że właśnie lecą pierwsze słowa naszej ulubionej piosenki. Little Mix. Gdy zaczynał się refren,głośno zaczęłyśmy śpiewać tekst piosenki.
" Shout out to my ex, you`re really quite the man.You made my heart break and that made me who I am.Here`s to my ex,hey,lok at me now. Well,I,I`m all the way up.I swear you`ll never bring me down."
Gdy piosenka dobiegła końca,zorientowałam się że jesteśmy prawie na miejscu,wjeżdżając tutaj,człowiek od razu potrafił się domyśleć że coś tu jest nie tak. Pełno ludzi,zazwyczaj ciemno skórnych,bijących się,palących zapewne nie tylko papierosy,dziewczyny zazwyczaj chodziły przy latarniach w bardzo skąpych strojach uśmiechając się,i machając do kierowców. Co piąty,zatrzymywał się przy jednej z nich i odjeżdżał z piskiem opon. Nigdy nie zrozumiem facetów,którzy korzystają z usług dziwek,serio,lepiej znaleźć Sobie dziewczynę.Tak mi się bynajmniej wydaję. Podjechałam pod dobrze znany żółty blok,i zatrzymałam się przed czarnym audi.
-Twój samochód wrócił od lekarza.-zaśmiałam się wskazując na samochód przed nami.
-W końcu.-odetchnęła z ulgą Amber,wpatrując się w tylną szybę.-Wiesz,lepiej będzie jeśli wysiądziesz,i pójdziesz ze mną.-powiedziała zamyślona. Nie wiedząc o co jej chodzi,spojrzałam we wsteczne lusterko,widząc cztery postacie zbliżające się w naszym kierunku.
-Okej.-odparłam,gasząc silnik i chowając telefon w kieszeń spodenek.Wysiadłam z samochodu,upewniając się że go zamknęłam po usłyszeniu piknięcia. Schowałam kluczyki do drugiej kieszeni i zmierzyłam w stronę Amber,która zadziwiająco bardzo szybko szła w kierunku bloku.
-Amber,my do Ciebie!.-usłyszałam męski głos za nami,i zobaczyłam jak przyjaciółka się spina i odwraca na pięcie gdy byłam przy jej boku. Wyciągnęła z kieszeni klucze do mieszkania i podała mi je.
-Idź do mieszkania,zaraz wrócę.-powiedziała gdy czterech kolesi podeszło bliżej.
-Okej.-wymamrotałam,nie wiedząc o co chodzi i skierowałam się w stronę wejścia.
-Nie przedstawisz nam w końcu Swojej koleżanki,tyle razy ją tu widziałem,a jeszcze nie miałem okazji jej poznać.-usłyszałam donośny głos gdy byłam już przy wejściu do bloku.
-Myślę że to nie najlepszy pomysł,poza tym jest poza waszym zasięgiem.-zaśmiała się,i usłyszałam jak reszta zaczęła się szyderczo śmiać. Słysząc kroki,weszłam do środka,zmierzając na drugie piętro.
-Bieber!Nawet nie próbuj.-usłyszałam jej krzyk,więc przyśpieszyłam kroku.
-Wyluzuj,chcę się przedstawić.-usłyszałam za Sobą szybkie kroki,gdy byłam już na drugim piętrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz